wtorek, 22 marca 2016

z cyklu - myśli z zakolami

W dziwnych czasach przyszło mi żyć. Dziecko Stanu Wojennego i przełomu systemów. Dorastałem i kształciłem się w kraju demokracji ludowej o jedynie słusznych ideach socjalistycznych głoszonych zewsząd. Próby bycia odmiennym, wyróżnienia się były tłumione w zarodku i surowo karane. Wybijanie się ponad przeciętność było cechą negatywną. Pieniądz nie miał najmniejszego znaczenia. I tak ukształtowany młody człowiek staje się nagle częścią gospodarki wolnorynkowej, gdzie jedyną wartością, która ma jakieś znaczenie jest pieniądz. Gdzie, żeby coś osiągnąć trzeba iść po trupach i nie zważając na innych. Najlepiej wspinać się po czyichś plecach. Wszystko to, czego uczono w poprzednim ustroju skazywało człowieka na pozostanie miernotą i przeciętniakiem, z bólem wegetującym w odcinkach życia od wypłaty do wypłaty. Nie udało mi się dostosować do tych zmian do dzisiaj. Nie udało mi się, mimo usilnych prób, nabyć cech korporacyjnego wygi, który wygryza kolegów w wojnie o swój fotel i wypłatę o rząd wyżej w tabelce Excella. Nie udało mi się wyrobić szacunku do pieniądza. Pieniądz, oszczędności, inwestycje, zyski – pojęcia mi zupełnie obce. Dzisiaj mam, jutro nie mam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz