Po tym jak mi
firma spieprzyła dzień wolny, postanawiając wysłać mnie na tydzień do Hail, dzisiaj się dowiedziałem, że zmienili zdanie i mój wyjazd do Hail został odwołany. Bilety na samolot kupione, hotele zabukowane a potem decydują się wysłać Steva bo ma bliżej. Nie można było tak od razu? Zarządzanie w mojej
firmie przypomina czasem Somerset Care at Home.
Dodam, że
podniosło mi to nastrój. Nie leżał mi ten lot. Bez sensu zamieszanie w moim
poukładanym świecie.
Dzisiaj na
tapecie temat Paryża i ataku terrorystycznego. Christoph jak opowiada o tym co się dzieje w Niemczech ma
łzy w oczach. Mówi, że jego mama mieszkająca sama w domu, boi się wychodzić po
zmroku takie chocki się dzieją w niemieckich miastach. Dziewczyny wracające z
dyskotek, odbierane są przez policyjne busy i rozwożone do domów, bo kilka razy
w tygodniu miasteczko obiega wiadomość o kolejnym gwałcie. To jest wolność? To
jest Europa o którą walczyły pokolenia?
Najważniejsze,
ze ostatni piątek za mną. Teraz odliczanie 5-4-3 itd.
Słońce dzisiaj
jest za taką mgiełką, ni to z chmur, ni to z pyłu, że nie rzuca cienia. Jest taki lekki półmrok
ale powietrze stoi i nie idzie oddychać, taki żar. Wolę już jak niebo jest
czyste i słońce świeci normalnie. Przeważnie wtedy powietrze jest suche i wieje
lekki wiaterek, wtedy daje się żyć. Termometry dziś pokazują 35 stopni
W związku z
powyższym zrobiłem se dzisiaj dzień ściemy i po lunchu nie pojechałem na
budowę. Nie chciało mi się w taki tropik. Jutro pojadę sprawdzić jak im poszło.
A dzisiaj udawałem, że wypełniam tabelki z inwentury w Excellu. Żebym jeszcze
miał samochód to bym pojechał, zobaczył co się dzieje i jeśli uznałbym, że czas
wracać, to bym wrócił. A bez auta to dupa blada. Jak mnie zawiozą to muszę
łaskawie czekać aż ktoś się zlituje mnie
odebrać.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz