wtorek, 22 marca 2016

26.01.2016


No i jeszcze 2 dni pracy.

Rano pojechałem na tę „myjnię” samochodową na budowie. Placyk pośród błocka z myjką ciśnieniową. Z jednej strony auto się myje a z drugiej jest już zachlapane od błocka i tak w kółko. Syzyfowa praca. W końcu udało mi się jakoś to auto zmyć z najgorszego syfu ale za to teraz mi przydałaby  się myjnia. Połowa tego, co było na aucie jest teraz na moich ciuchach.

Gareth to lubi trzymać w niepewności. Niby Witkowi potwierdził, że będę mógł zostać na luty w Anglii ale Davidowi powiedział, że wracam żeby pokryć Davida pod jego nieobecność. A David wyjeżdża 12.02 na 3 dni. To by był maksymalny bezsens. Po to aby pokryć 3 dni w ciągu których i tak nic nie zrobię miałbym tu przyjeżdżać? Ciągle ciężko mi się przyzwyczaić do tych zwyczajów Ovivo, że człowiek nie jest pewien co się z nim będzie działo jutro. Nic nie można zaplanować.

No i wszystko, co napisałem powyżej jest już w zasadzie nieaktualne. Właśnie dostałem info, że do 20.02 mam zaplanowany pobyt w UK a może uda się dłużej. Oznacza to co najmniej 3 tygodnie!

Mój spray na komary wydaje się działać. Widzę jak cholery latają koło mnie ale nie przybywa mi ugryzień.


Kurde ale se nadwyrężyłem obojczyk dzisiaj przy myciu auta. Albo mnie zawiało? Cholera wie. Fakt jest taki, że boli. I ogranicza mi możliwość ruchów głową.


Po szacunkowym podsumowaniu dni pobytu w Jeddah i odjęciu dni wolnych (piątków) wyszło mi, że nakulałem będąc wożonym lub samemu kierując blisko 8000km do dzisiaj. No to chyba nie jest aż tak strasznie niebezpiecznie, skoro po 8000km nie miałem dotąd żadnej kolizji ani zadrapania. Fakt, że nie można sobie odpuścić i się zadumać choćby na chwilę. Cały czas pełne skupienie i uwaga, jak w grze komputerowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz