Wściekły jestem,
że bym gryzł. Dlatego napiszę coś pozytywnego. Żeby sobie upuścić ciśnienie.
Jako że w przyrodzie energia nie ginie, a jedynie zamienia się z jednej w
drugą, zamienię negatywną na pozytywną. Taką mam koncepcję. Sprytne, co nie? A
żeby było pozytywnie, pokuszę się o opinię konsumencką na temat pewnej latarki,
w której posiadanie niedawno wszedłem.
Po kilku latach
użerania się służbowo z latarkami z chińskich bazarów internetowych,
postanowiłem nakłonić szefa do ciut droższego, ale może bardziej solidnego
zakupu i tak oto zakupiłem czołówkę firmy Ledlenser. Niemiecki produkt, 7 lat
gwarancji, cena lekko kosmiczna. O taka: https://www.ledlenser.com/uk/products/head-torches/h-series/h8r
Do tej pory
kupowałem chińskie latarki w cenie od 3 do 20 funtów, a cena w żaden sposób nie
przekładała się na jakość produktu i jego żywotność. Za tę latarkę przyszło
mojej firmie zapłacić 57 funtów. Bardzo dużo. Ale latarki są nieodzownym
narzędziem naszej pracy i szefa nie trzeba było specjalnie nakłaniać. Po prostu
zapytałem i się zgodził. W zamian za tę niebotyczną kwotę otrzymałem produkt o
bardzo dobrej jakości wykonania, świecący nieprzerwanie cały dzień roboczy na
jednym ładowaniu, zasilany akumulatorkiem 18650, którą łatwo wymienić i spełniający
moje oczekiwania w 100%. Na temat wytrzymałości tych lampek dowiedziałem się
dużo dobrego od ekipy podwykonawców, w której każdy standardowo wyposażany jest
w taką lampkę. Mają je latami i nic się nie dzieje, a nie oszczędzają ich
zbytnio. W całym obszarze światła lampa daje równomierne natężenie. Nie ma
cieni czy jaśniejszych punktów. IP54 zapewnia podstawową ochronę przed
czynnikami zewnętrznymi jak woda czy pył. Jeśli ktoś potrzebuje więcej,
Ledlenser robi też w specyfikacji „Ex”. Idealna do takich zadań jak praca pod
ziemią, w zamkniętych zbiornikach itd. Świetna też do celów prywatnych, ot jak
choćby kamping podczas letniej wyprawy motocyklowej.
No, a skoro już
wspomniałem o motocyklach to muszę przyznać, że chyba jednak nie uda mi się
ominąć tematu, który kosztował mnie w tym tygodniu tyle nerwów i cała idea
zamiany energii negatywnej na pozytywną w diabły weźmie. Ale może opisując
wydarzenia, dam sobie chociaż upust i to mnie uspokoi.
Zachciało mi się
nowych opon do motocykla. Do tego w piątek wieczorem.
Wygooglałem więc
firmy sprzedające opony w UK i jedna z nich trafiła do mnie poprzez fakt, że do
zakupionych u nich opon oferują za grosze przekładkę w autoryzowanych
warsztatach na terenie całej Anglii. Ponieważ będę opisywał szczegółowo i chcę,
aby to była przestroga dla innych potencjalnych klientów tej firmy, podam adres
ich strony: www.mytyres.co.uk. W Polsce
mają domenę pod nazwą oponytanio.pl, ale nie mam doświadczeń z polskim
oddziałem, dlatego proszę się skupić na adresie angielskim.
Firma ma dość
ciekawie skonstruowaną stronę, łatwo się wyszukuje opony, w sprytny sposób
generuje proponowane zestawy pod typ motocykla. Wszystko cacy. Ceny nie najgorsze,
idzie kupić taniej w innych miejscach, ale zważywszy na fakt, że wymiana niemal
gratis, Mytyres wygrywa z konkurencją.
Wybrałem więc
zestaw, wybrałem warsztat w Walsall, kliknąłem, zapłaciłem i dostałem maila z
potwierdzeniem. Niestety moja kredytówka odrzuciła płatność dla tej firmy, ze
względu na ich lokalizację poza UK i zamówienie nie przeszło. Zostało to
potwierdzone stosownym mailem. Poprawiłem więc ustawienia karty kredytowej,
ponowiłem zamówienie, tym razem zmieniając warsztat na inny, w Bilston, bo
doczytałem, że wyważają statycznie i dynamicznie, a Walsall tylko statycznie. Tym razem wszystko przeszło bez
zająknięcia i już po chwili czułem się jak posiadacz nowiutkich oponek firmy
Continental. Ale nie na długo. W mailu potwierdzającym zakup opon dostałem
namiary na warsztat z Bilston, żeby umówić montaż. Napisałem więc do człowieka,
który całkiem szybko odpisał, że od przeszło roku nie współpracuje już z
Mytyres i wielokrotnie ich prosił o usunięcie jego adresu z bazy instalatorów,
a oni to zlali. Napisał też, że jeśli chcę, to on te opony może mi założyć u
mnie pod domem, bo ma mobilny serwis gum i że będzie mnie to kosztowało jedyne
80 funtów. Uśmiałem się z oferty, ale grzecznie podziękowałem i zapytałem jak
mogę odebrać swoje laczki. Odpisał, że nie wie, bo warsztatu pod tym adresem
już nie ma, bo tam coś budują, a w ogóle on tam nie bywa, bo ma serwis mobilny.
Już mi ciśnienie podskoczyło. Napisałem, więc do firmy Mytyres maila z prośbą o
wyjaśnienie sytuacji i postanowiłem, że w sobotę z samego rana do nich
zadzwonię.
Sobotni poranek
przywitał mnie niespodzianką, gdyż, jak się okazało, linie telefoniczne firmy
Mytyres czynne są od poniedziałku do piątku, w godzinach od 8-19.
W poniedziałek
rano musiałem być na robocie i ni jak nie mogłem do nich dzwonić. Na szczęście
zaoferował się Maciej, że mi we wszystkim pomoże.
Nadszedł
poniedziałek. Już o godzinie 6:42 w mojej skrzynce widniały dwa maile
potwierdzające przyjęcie zamówienia na 2 zestawy opon z wysyłką do Bilston i
Walsall. Było w nich również napisane: „Your order has been handed over to our
warehouse. Please note that with the handover to the warehouse no changes to
your order data are any longer possible”. Co oznacza, że zamówienie zostało już
przesłane na magazyn i dalsze zmiany są niemożliwe.
O godzinie 9:51
dostałem potwierdzenie, że przyjęto mój mail via formularz www i że niebawem
ktoś się do mnie odezwie. Około godziny 10-ej Maciej zadzwonił do nich po raz
pierwszy. Rozmawiał z niejakim Dimitriejem Szewczenko (nazwisko lekko zmieniam,
dla świętego spokoju), który z pięknym rosyjskim akcentem zapewnił, że wszystko
załatwione i nie ma się czym martwić. Eh, żeby jego kompetencje były równie
silne jak jego "ruski" akcent. Wtedy jeszcze wierzyłem, że już po
sprawie i odetchnąłem z ulgą po raz pierwszy. Głupi ja.
Nadszedł wtorek.
Wtorek zaczął się mailem z informacją: „We are sorry to inform you that we were
unable to change your delivery change request”. Czyli, że spieprzaj dziadu, nie
możemy zmienić adresu wysyłki i co nam pan zrobi?
Kolejne telefony Maćka i maile przychodzące z firmy Mytyres powodowały jeszcze większy niepokój w mojej głowie i lęk, czy kiedykolwiek zobaczę te opony lub pieniądze, które za nie zapłaciłem. Finał wtorkowych bojów był taki, że Dimitrij wytłumaczył Maćkowi, iż jedna opona idzie z magazynu z UK i już jest w drodze, więc jak kurier jej nie doręczy, to ją przekierują na nasz adres domowy. A druga, ponieważ idzie z Niemiec, pójdzie prosto na nasz domowy, ale to może potrwać, bo teraz na granicy między Unią a UK są straszne hocki-klocki. Przyjąłem do wiadomości te informacje, przetrawiłem i odetchnąłem z ulgą po raz drugi.
Ale wtedy
przyszła środa. O godzinie 10:42 moja skrzynka odbiorcza wzbogaciła się o 4
maile z firmy Mytyres. 2 dotyczyły potwierdzenia wysłania dwóch opony tylnych
do dwóch różnych warsztatów (Walsall i Bilston), a następne dwa były fakturami
na owe opony. Maciej zadzwonił bezzwłocznie i znowu trafił na Dimitrija. Tym
razem Maciej poprosił o anulowanie zamówienia i zwrot pieniędzy. Dimirtij
upierał się, że to ja zamówiłem dwa zestawy przez pomyłkę i żadna ich wina. W
końcu zgodził się z Maciejem, że to błąd systemu i na tym stanęło. Wtedy
sprawdziłem stan karty kredytowej i się okazało, że pobrali kasę za dwa
zamówienia. Kolejny telefon Macieja z prośbą o anulowanie obu zamówień wiele
już nie zmienił. Potem sprawy trochę nabrały tempa. Około jedenastej dostałem
potwierdzenie, że firma Mytyres otrzymała ode mnie maila przez formularz
kontaktowy www, mimo że nic nie wysyłałem. Następnie około dwunastej Dimitrij
napisał maila, że zamówiona opona czeka na mnie w warsztacie w Bilston (tym,
który rzekomo nie istnieje i nie przyjmuje robót od Mytyres). Maciej napisał,
że już nie chcemy tej opony i prosimy tylko o zwrot kasy. Ja się nawet przez
chwilę wahałem. A może by tę oponę wziąć od nich, skoro już jest. Maciej
powiedział, że on by im nie dał satysfakcji zarobienia na nas po takich
jazdach, a ja mu przyznałem rację. W międzyczasie sprawdziłem stan karty i
okazało się, że Mytyres skasowało mnie za opony po raz trzeci. Zapłaciłem, więc
750 funtów za zestaw opon, których nigdy nie dostanę. Kolejny telefon do
Dimitrija, który zapewnił, że zwrot pieniędzy za te opony, które mogę namierzyć
nastąpi niemal natychmiast, a te, które są w trasie, zostaną rozliczone jak
wrócą do nich na magazyn. Wkurzył mnie tylko powód anulacji zamówienia, który
Dimitrij wpisał w formularz: ponieważ zamówiłeś tę samą oponę 2 razy. Około
13-ej pierwsze 250 wróciło na kartę, w czwartek rano wraz z mailem
przepraszającym od Dimitrija drugie 250 pojawiło się z powrotem. Trzecie wisi w
operacjach jako „oczekujące”, ale nie umniejsza salda karty. Nie wiem o co
chodzi. Pozytywną stroną tego całego burdelu
jest fakt, że nie zostałem okradziony (jeszcze) i kasa szybko powróciła na
saldo karty kredytowej. Natomiast nerwy, które mnie to kosztowały, ciężkie są
do wycenienia, dlatego nazwę Mytyres dobrze sobie zapamiętam, aby już nigdy
więcej nie zajrzeć do nich na stronę.
Chronologia dla
tych, którzy się pogubili:
Piątek 5.03 18:54
- We confirm receipt of your
order
Piątek 5.03 18:54
- Authentication failed
Piątek 5.03 19:00
- We confirm receipt of your
order (drugie zamówienie)
Wymiana maili z
instalatorem z Bilston
Piątek 5.03 19:45
- Mail via formularz kontaktowy
z www.
Sobota 6.03 9:15
- Telefon – przepraszamy, ale
nasze linie telefoniczne są nieczynne, zapraszamy od poniedziałku do piątku w
godzinach 8-19.
Poniedziałek 8.03
06:42 - Mail: Your order has
been handed over to our warehouse. Please note that with the handover to the
warehouse no changes to your order data are any longer possible. Na oba
zamówienia – to, które przeszło i to, które nie.
Poniedziałek 8.03
9:51 - Potwierdzenie
otrzymania maila przez www.
Poniedziałek 8.03
10:00 - Telefon Maćka –
teoretycznie wszystko załatwione
Wtorek 9.03 08:48
- We are sorry to inform you that
we were unable to change your delivery change request.
Wtorek 9.03 9:46
- Mail: Potwierdzenie otrzymania
maila przez www. (mimo, że nie było żadnego maila z mojej strony)
Wtorek 9.03 9:50
- Telefon Maćka – teoretycznie
wszystko załatwione. Jedna opona jest już w drodze, więc przekierujemy ją na
adres domowy, druga zostanie wysłana z Niemiec bezpośrednio do domu.
Środa 10.03 10:42
- Potwierdzenie wysłania opony
tylnej na adres Bilston
Środa 10.03 10:42
- Potwierdzenie wysłania opony
tylnej na adres Walsall
Środa 10.03 10:42
- 2 maile z fakturami za dwie
tylne opony
Środa 10.03 11:05
- telefon Maćka – prośba o
anulowanie wszystkich zamówień
Środa 10.03 11:42
- Mail: Potwierdzenie otrzymania
maila przez www. (mimo, że nie było żadnego maila z mojej strony)
Środa 10.03 11:54
- dwa maile potwierdzające
anulację zamówień na dwie tylne opony
Środa 10.03 12:20
- mail od Dymitrija
potwierdzający, że opona tylna jest i czeka w Bilston
Środa 10.03 12:25
- nasz mail, odmawiający
przyjęcia tej opony
Środa 10.03 13:20
- pierwsza część kasy wróciła na
kartę
Czwartek 11.03
07:07 - mail od Dymitrija z
przeprosinami i informacją, że zwrot kasy został uruchomiony
Czwartek 11.03 07:40 - druga część kasy wróciła na kartę.
