Kilka słów o tutejszej administracji. Ostrzegano mnie już w Anglii, że
Indie to połączenie dwóch najgorszych systemów administracyjnych: angielskiego
bałaganu i chińskiej biurokracji. Anglicy wprowadzili tutaj swoje zasady
administracyjne a przez lata ewoluowało to do kolosalnej machiny urzędniczej,
gdzie bogiem jest pieczątka.
Samo załatwianie wizy trwało ponad miesiąc a moje aplikacje zostały
odrzucone pięciokrotnie z błahych powodów typu literówka w adresie na rachunku
za wodę. Wiedziałem, że lekko nie będzie, ale wizę w końcu dostałem.
Pomimo posiadania wizy biznesowej, wszyscy przebywający na terenie Indii
powyżej 14 dni, zobowiązani są się tutaj zameldować. Jeśli nie zamelduje się w
określonym czasie, w określonym urzędzie, nie można legalnie opuścić kraju do
momentu dopełnienia obowiązku. Niby nic strasznego. Ale procedura jest tak
skomplikowana, a tempo pracy urzędników takie, że 14 dni to ułamek czasu
potrzebny na załatwienie tej sprawy.
![]() |
| nasz służbowy złom |
Potrzebne jest pismo od osoby/firmy zapraszającej do Indii, wypełniony
specjalny formularz, jeśli to wiza biznesowa, kontrakt między ubiegającym się o
meldunek i podmiotem, dla którego się pracuje, potwierdzenie adresu z hotelu i
zdjęcie paszportowe.
Rommel, robi sobie przedłużenie meldunku, w związku z wydłużonym pobytem
tutaj i jest już 20 dni po terminie a sprawa wciąż nie jest załatwiona. Za
każdy kolejny dzień spóźnienia liczą karę finansową. Rommel był już dwa razy w
urzędzie i raz na komisariacie i wciąż nic.
Jest tutaj cztery miesiące, przedłuża meldunek już drugi raz i dopiero tym razem
ktoś się dopatrzył, że w papierach nie ma dowodu, iż firma, z którą ma
podpisany kontrakt, płaci mu jakieś pieniądze. Oczywiście firma mu nie płaci,
bo płaci mu jego pracodawca z Singapuru a z Indiami rozlicza się fakturą. Ale
urzędnik się uparł, zażądał wyciągu z konta Rommela i aplikacja została
wstrzymana (na szczęście, bo mogła zostać odrzucona i wtedy wszystko od nowa).
Rommel dostarczył wyciąg z konta singapurskiego i teraz czeka na dalszy rozwój
wydarzeń.
W moim przypadku przez pierwsze 10 dni, Ovivo Indie kompletowało stosowne
dokumenty, potem kilka dni czekali na papiery z hotelu i już 14-ego dnia
złożyli je w urzędzie, po czym już dwa dni później przyszła odpowiedź, że
nazwisko na aplikacji nie zgadza się z nazwiskiem na potwierdzeniu z hotelu
(literówka). Efekt? Aplikacja odrzucona, trzeba zaczynać od nowa.
Dzisiaj jest 17-ty dzień mojego tutaj pobytu, skończyłem przydzieloną mi
pracę i teoretycznie mógłbym już nawet wrócić do domu, ale nie mogę, bo nie mam
meldunku. Jestem ogromnie ciekaw ile zajmie załatwienie tych formalności i ile
razy będę musiał odwiedzić urząd meldunkowy i komisariat zanim dostanę ten
stempelek na papierze.
W międzyczasie dowiedziałem się, że bez zameldowania da się wyjechać z
Indii i to tylko takie straszonko, ale już się tu nie wjedzie ponownie. Bo
figuruje się w ichnim systemie, jako ten, który nie dopełnił obowiązku
meldunkowego i za nic sobie ma prawo obowiązujące w Indiach.
![]() |
| Tak się wypełnia dokumenty w Indiach. |






