wtorek, 22 marca 2016

Magda

Była to ósma, ostatnia lekcja tego dnia. Plastyka. Zwykle Plastykę dawali jako ostatnią w tak długim dniu lekcyjnym bo dzieciaki już zdekoncentrowane i zmęczone, na żadnym innym przedmiocie nie nauczyłyby się zbyt wiele. Magda siedziała przede mną w ławce. Z tyłu gapiłem się na nią całkiem bezpiecznie, wiedząc że nie zauważy iż jest tak bacznie obserwowana. Pachniała mieszaniną proszku „E” i płynu „K”. 
Tego dnia musiało coś między nami działać, jakaś chemia, czy hormony, o których istnieniu nie wiedzieliśmy bo byliśmy dziećmi z siódmej klasy szkoły podstawowej. 
Na drugiej długiej przerwie graliśmy w piłkę. Trzech chłopaków i Magda. Magda wybrała mnie do swojej drużyny. Czułem się jak w niebie. Takie wyróżnienie, dla mnie?! Czym zasłużyłem? Czyżby Magda mnie lubiła? Muszę dodać, że Magda była najbardziej sprawną fizycznie i wysportowaną dziewczyną z klasy. Jedyna, która mogła równać się chłopakami w biegach, grach zespołowych, wspinaniu na drzewa, czy innych, typowo chłopięcych, dyscyplinach. Wygraliśmy ten mecz razem z Magdą i mieliśmy naprawdę dobre nastroje idąc na Plastykę. Wracaliśmy styrani a ona objęła mnie ramieniem, jak stary dobry kumpel, starego dobrego kumpla. Tak serdecznie, nie po kobiecemu, czule. No i na tej lekcji stało się to coś. 
Wysunąłem nogi do przodu, żeby je rozprostować i przypadkiem dotknąłem stopą stopy Magdy. Odruchowo cofnąłem nogę ale poczułem, że ona tego nie zrobiła. Mało tego cofnęła dalej swoją, ubraną w trampki z Grudziądza, stopę w moim kierunku. Powoli więc przysunąłem swoją i dotknąłem jeszcze raz jej stopy. Poczułem jak lekko przyciska moją i już wiedziałem, że to sygnał i że nie dzieje się to przypadkiem. Siedzieliśmy tak całą lekcję dotykając się stopami. Prąd, który przeze mnie wtedy przepływał nie dał się porównać z niczym co wcześniej poczułem. Nic nie zapamiętałem z lekcji, nie wiem o czym była. Pod koniec lekcji nie miałem już czucia w nodze, ścierpłem i ledwo wstałem kiedy zadzwonił dzwonek. Magda wstała, bez oglądania się za siebie, wyszła z klasy. Nie rzuciła mi nawet przelotnego spojrzenia. Jakby zawstydzona tym, co zrobiliśmy. Nigdy już potem nie przydarzyło się nam nic podobnego ale ja i tak nie zapomnę tej plastyki i tego meczu w piłkę na szkolnym boisku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz