wtorek, 22 marca 2016

2.12.2015

Od rana pokrapia deszcz. Niebo obniesione, więc słońce tak nie pali. Temperatura 28 stopni więc jest przyjemnie. Jeśli tylko wieje wiaterek. Jeśli na chwilę przestaje wiać, robi się tropik. Woda z deszczu zaczyna parować i mamy saunę.

Rano dzisiaj odwaliłem scenę z filmu „Czacha dymi” kiedy Mr. Flakfizer zaczyna i kończy swój dzień pracy (good morning mister Flakfizer). Przeleciałem się pokazać swoją facjatę wszystkim na budowie, usłyszałem kilkadziesiąt razy „good morning mr. boss” i wróciłem do biura. Nie ma co robić. No, jeszcze trochę pogrzebałem w piachu za muszelkami i znalazłem sporego korala.

Witek przysłał mi dzisiaj kopię maila w którym uzasadniają górze konieczność zatrudnienia mnie na stanowisku „site supervisor”.  Czyli już coś się dzieje w temacie. No i na CV będzie nieźle wyglądało takie stanowisko.


Wczoraj skończyłem „Taniec marihuany”. Jak już się książka kończy to nie można przestać czytać. Przez to poszedłem spać później niż zwykle a potem długo nie mogłem zasnąć. Efekt tego taki, że przed drugą jeszcze kusiłem po pokoju a dzisiaj oczy jakby kto piachu w nie sypał. Muszę sobie jakąś książkę ściągnąć bo dwa tygodnie zostały a ja nie mam co czytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz