wtorek, 22 marca 2016

21.01.2016

No i został mi tydzień do powrotu.

Gareth zażyczył sobie relacji ze stanu prac na budowie, zrobiłem to dla niego, pięknie i jasno wykazując, że nie będę miał tu co robić do połowy marca. Ciekaw jestem jak to zinterpretują i co zadecydują w związku z moją osobą.

Dzisiaj normalnie jak bossowie, wjechaliśmy sobie pod same drzwi biura bryką, na budowie byłem już dwa razy,  zaraz jadę trzeci raz (po Ciapula). Nareszcie jest tak, jak powinno być od początku. Jadę kiedy chcę, na jak długo chcę i ile razy chcę. A jak mi się będzie nudziło to pojadę w pizdu i niech mnie szukają.
Muszę tylko po przerwie zajrzeć do bagażnika bo bardzo trudno go zamknąć. Zapewne kwestia regulacji zamka. A jest to o tyle istotne, że ochrona na wyjeździe z budowy zagląda każdemu w bagażnik. Wolałbym nie wracać do hotelu z otwartą klapą.

Chyba czas pomyśleć o zakupie frytkownicy. Po pierwsze, fajnie se czasem frytki w domu zrobić a po drugie, można w niej smażyć dużo innych rzeczy. Koreańce w zasadzie potrafią wszystko obtoczyć w cieście naleśnikowym i usmażyć na głębokim oleju. A to ryba, a to kawałki kurczaka, a to krewetki albo kalmary a dzisiaj jadłem smażone kalafiory. Coś pysznego. Chrupkie, soczyste w środku i mało kalorii.

Taki suchar dzisiaj przeczytałem i mi się spodobał:
Dzwoni syn:
- Mamusiu, właśnie skończyłem pracę, idę do auta i jadę do domu. Czy mam coś kupić po drodze?
- Mieszkanie se kup!

Jeszcze nie wiem czy to zrealizuję, ale plan mam żeby dziś po robocie pojechać zobaczyć jakieś centrum handlowe. Tyle się trąbi o tych wypasionych arabskich centrach handlowych, że chyba warto byłoby jedno zobaczyć w końcu. Ale to się zobaczy. Zależnie od tego, w jakim stanie wrócę do hotelu.



Zajrzałem do bagażnika i się okazało, że to badziewne auto nie ma żadnej regulacji zamka. Po prostu ma się zamykać tak jak go ustawią i koniec. A jeśli nie, to nie poradzimy. Poluzowałem wszystkie śrubki mocujące, i zamka i skobla i nic nie zyskałem. Na koniec przyjrzałem się baczniej temu zamku i się okazało, że był wygięty. Naprostowałem tyle ile się dało i się jakoś zamyka. Trzeba pizgnąć jak teściową, żeby się zamknął ale grunt że się zamyka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz