wtorek, 22 marca 2016

30.11.2016

Druga tura.

W zasadzie jak dotąd dzień zdominowany przez wiadomość, jaką dostał Peter od swojej bratanicy. Jego ojciec jest w ciężkim stanie, w zasadzie umierający. Niby 85 lat ale do wczoraj czuł się świetnie. Nagle dostał jakiegoś ataku bólu całego ciała, zaczął wymiotować i mdleć. Karetka wzięła go do szpitala i po drodze musieli się zatrzymać i czekać na lekarza, żeby dojechał do karetki bo gościu tak cierpiał a oni nie wiedzieli jak mu pomóc. Całą noc się nim zajmowano w szpitalu, ale rano lekarz powiedział, że jest czas na to żeby pożegnał się z rodziną bo to kwestia godzin. Peter więc pakuje się teraz i pierwszym możliwym lotem gna do Niemiec. Smutne. Nie smutne, że umiera ktoś kto ma 85 lat tylko smutne patrzeć jak cierpią ci, którzy zostają.

Budowę mam opanowaną i w zasadzie reagować muszę tylko na nowe sytuacje, wynikające na bieżąco więc nie ma stresu. Wszystko pod kontrolą. Tak jak lubię. Dzisiaj zastosowałem manewr taktyczny jak skrócić podróż autobusem i się opłaciło. Zamiast tłuc się w nim 35 minut jechałem 5 minut. Co prawda nie było już miejsc siedzących ale na 5 minut to ja postać mogę.  Zapamiętałem po prostu gdzie jest jego ostatni przystanek zanim opuści budowę i uda się w kierunku biur no i tam poszedłem. Zszedłem z budowy 10 minut później niż zwykle a w biurze byłem blisko 20 minut wcześniej niż zwykle. Ale ja jestem mądraliński!

A propos mądraliński – jak przyleciałem tutaj ponad miesiąc temu, jedną z pierwszych spraw jakiem miałem, była kwestia niepasujących do siebie rur na boilerze 3. Od razu na chłopski rozum zaproponowałem rozebranie tego i złożenie w odwrotnej niż dotąd kolejności . A Koreańce nie, bo nie. Potem powiedzieli, że próbowali tak zrobić jak mówiłem i że to nic nie dało. Co się okazało ściemą bo nic nie ruszyli nawet. W końcu zmiękli i zrobili po mojemu. I co? Wszystko pięknie pasuje, domyka się i działa. I kto jest debeściak?
A na czym polegała różnica? Oni wylali posadzki, usadowili w nich zbiorniki i filtry potem pomontowali podpórki do rur a na koniec chcieli połączyć rury. A logika każe odwrotnie. Moje zalecenie było najpierw połączyć wszystko rurami. Potem umocować do posadzek a na koniec postawić podpórki. Ale ja jestem zajebisty!

Pogryzły mnie moskity i to solidnie. 7 ukąszeń na lewym ramieniu i 2 na prawym. Concierge w hotelu się przeraził kiedy mnie zobaczył i zlecił spryskanie mojego pokoju chemią bo jak powiedział moskity są bardzo niebezpieczne. No i mi kurde stracha napędził też. Dotąd nigdy nie brałem pod uwagę tego jako zagrożenie. A ten zrobił paniki i powiedział, że jeśli tylko poczuję że coś jest źle ze mną od razu do szpitala. Tylko kurde, co może być źle? Bo ja to ogólnie cały czas czuję że coś jest źle.

Lokalny sklepik na budowie – ciekawe miejsce różnych interesów. Nie tylko artykuły spożywcze, fajki legalnie i nielegalnie też ale i jak się dopiero przekonałem, kantor wymiany walut, punkt handlu złotem i pewnie jeszcze inne działalności. Kombinują równo.


Nie wiem czy o tym już wspominałem – podobają mi się arabskie hurtownie. Wzdłuż trasy, którą jeżdżę do pracy stoją naczepy od tirów z towarem. Ale naczepy, nie takie jak nasze, zabudowane, tylko otwarte lawety. Na nich worki z karmą dla wielbłądów, nawozy, snopki siana, cokolwiek. No i te naczepy, jak się dowiedziałem to są hurtownie. Sprzedawcy siedzą tam na zmianę 24 godziny. Mają przeważnie ustawione wyrko z materacem pod gołym niebem i jak są śpiący to się kimną. Gdzie jedzą, co piją, jak srają? Nie mam pojęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz