poniedziałek, 21 marca 2016

25.10.2015

25.10.2015
Dzisiaj nie jest gorąco. Dziś to już jest żar. Kiedy wieje wiatr, uczucie jest jakbym stał przy włączonym piekarniku z termoobiegiem. A jak przestaje wiać, zalewam się potem. Nie wiem ile jest stopni ale na pewno dużo więcej niż wczoraj.

Obiadek w Korei – znowu pyszne choć hardkorowe. Jako dodatek była dziś marynowana na kwaśno i uprażona jak chrupki skóra węża. Smaczne to mało powiedziane. Jednak trzeba pokonać coś w głowie, żeby to wpakować w usta.

Umarłem ze śmiechu kiedy na bramie gościu zaczął drugiemu dyktować mój numer telefonu: syfir syfir, łechet, syfir (Zohan )

Nasz hotelowy kierowca -gość dobrze wyglądający, dobrze ubrany, zawsze czysto, zawsze sucho, zawsze pewnie, jeździ (co jest tu wyjątkowe) czystym i nowym autem Daewoo Impala, ma jedną ogromną wadę. Całą drogę charcha i pluje przez okno. No zrzygać się idzie. Fuuu

Oni tu nie mają podatków! Zero dochodowego, zero VAT’u. Zero podatku w paliwie. No raj! Wszystko co zarobisz, twoje. Żadnych kontroli skarbowych, żadnych deklaracji . Po prostu czysty handel. Nie wiedziałem, że gdzieś może być tak pięknie.

Kierowca powiedział nam, że działają tu lotne brygady wyrywkowo sprawdzające stan techniczny pojazdów (naprawdę!). Okazuje się, że to całe szrotowisko bez szyb, zderzaków i świateł jest sprawne a są takie, które do jazdy się nie nadają. Nie wiem co musi być niesprawne w aucie, żeby je wykluczyć z transportu. No i te brygady wykluczają takie auto, po czym zostaje na poboczu. Aut porzuconych na poboczach tylko między hotelem a budową są setki jeśli nie tysiące. Nikt ich już stamtąd nie zabiera. Chyba, że chcesz naprawić auto, to laweta i do warsztatu. Wczoraj widzieliśmy jak pakowali na lawetę autobus (taki jak w Stanach dowozi dzieci do szkoły, żółty)

Każdy owoc jaki tu do tej pory spróbowałem smakuje o niebo lepiej niż te z europejskich straganów. Jabłko, gruszka, ananas, pomarańcza, banan, arbuz, melon. I jakieś co nie znam.

Ciekawa jest arabska punktualność. Mimo, ze się nigdzie nie spieszą i mają ogólny luz, to jakoś nie spotkałem się tutaj jeszcze ze spóźnieniami gdziekolwiek. Ochrona na budowie zaczyna pracę o 7.30, a o 7:15 wszyscy już na stanowiskach. Żarcie w kantynie wydaje się od 12, 10 minut przed czasem wszystko już gotowe, sklep po wieczornej modlitwie otwiera się o 19, 15 minut przedtem już śmiało można kupować.

Doładowanie telefonu za 100 kosztuje 110 a za 20, 22. Dziki kraj.


Napój z nasionami bazylii o smaku ananasowym. Coś pysznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz