Tym razem Polska. Kraj wyjątkowy. Kraj kontrastów. Jednocześnie logiczny i
absurdalny, bogaty i biedny, wesoły i ponury, zielony i brudny. Nowoczesny i
zacofany. Jak tu nie wielbić tego najeżdżanego przez wieki kawałka ziemi? Tylko
tutaj potrafię dostać białej gorączki w niecałe 10 minut po wylądowaniu na
lotnisku. Ba! Czasem mam dość swoich rodaków jeszcze przed wejściem na pokład
samolotu. A z drugiej strony nigdzie, jak tu ludzie nie potrafią być tak
uprzejmi i rozmowni, gościnni i życzliwi. Tylko tutaj wchodząc, jako klient do
jakiegoś biura mogę zostać zbesztany przez babcię za biurkiem i tylko tutaj
zamawianie obiadu w restauracji może bardziej przypominać flirt niż relację „kelnerka
– klient”. Tylko tutaj stojąc w kolejce do kasy, czuję się jak na loterii, nie
wiedząc czy trafię na kasjerkę, którą będę chciał po zakupach zabić, czy
poślubić.
To, co wyróżnia Polskę pośród innych odwiedzonych przeze mnie krajów, to te
właśnie kontrasty. Największa ilość eleganckich, zadbanych ludzi na ulicy, ale
i największa ilość żuli. Wyczesane fury, ale i szroty. Wieżowce ze szkła i
aluminium przylegające do popadających w ruinę kamienic. Przepiękne parki obok
chaszczy w centrum miast. Fascynacja wszystkim, co nowe, ale i ciągłe oglądanie
się wstecz i grzebanie w historii.
Szczególnie, zaś, uwielbiamy się rozpływać w rozpamiętywaniu naszej
martyrologii. Tylko, nie rozumiem, dlaczego? To nie jest w końcu powód do dumy,
że byliśmy wielokrotnie podbijani, najeżdżani, czy wręcz wcielano nasz kraj w
granice obcych mocarstw. Zgadza się, że broniliśmy się dzielnie. Faktem jest,
że jesteśmy w tym dobrzy. Karku nam się nie złamie i nie będzie Niemiec pluł
nam w twarz. Tylko to wszystko jest po fakcie. Gdybyśmy, jako naród byli
zgodni, mieli wspólny cel, chcieli zbudować silną, potężną ojczyznę, nikt by
nas nie najeżdżał. To my byśmy podbijali sąsiednie kraje albo kolonializowali
świat. No bo tylko idiota rzucałby się mocarstwu silniejszemu od siebie,
prawda? Niestety jedność i wspólny cel, nigdy nie były naszą cechą narodową i
nadal nie są. Jednoczy nas wyłącznie wspólny wróg. W czasie pokoju, dobrobytu
wykańczamy się nawzajem.
Cieszy mnie kierunek, w którym zmienia się mentalność rodaków. Może ci
młodzi ludzie, którzy właśnie piszą matury, zaczynają pracę zawodową za
kilkanaście lat pojawią się w parlamencie i zmienią polską scenę polityczną.
Miejmy nadzieję. Dzisiaj pozostaje się cieszyć tym, jak Polska się pięknie
rozwija, jak odnawiane są miasta, remontowane drogi, jak nowocześnieje
rolnictwo. Na ciąg dalszy trzeba poczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz