sobota, 9 kwietnia 2016

09.04.2016

Kolejna moja tura tutaj dobiega końca. Dzisiaj jest sobota, w niedzielę w nocy lecę. Wczoraj dzień wolny a więc dzień w którym idzie dostać na łeb. Obudziłem się wyspany o 8-ej. Umyłem się, pokręciłem w kółko i poszedłem na śniadanie. Po 9-ej byłem po śniadaniu. I co dalej?  
Z jakiegoś powodu wyłączyli wszystkie kanały filmowe w hotelowej telewizji, nie ma co oglądać. Wziąłem się za czytanie. Po 11-ej miałem już dość. Po 12-ej poszedłem na basen. Woda była bajeczna więc świetnie się pływało. Wytrzymałem do 16-ej kiedy z basenu wypędził mnie głód. Szybkie amciu a potem nuda do 20-ej kiedy rozpoczęła się sesja skype z domem. Chociaż trochę rozrywki i rozmowy. 
Jestem bardziej zmęczony tym dniem odpoczynku, niż normalnym dniem pracy. W więzieniu oszalałbym z bezczynności.

Z pracą na naszym odcinku jesteśmy tak daleko do przodu, że w zasadzie nie mam co robić. Moja rola tutaj jest skończona. Biedny Ciapul ma za to pełne ręce roboty.

A w ogóle to Ciapul we środę zgubił telefon. On jest naprawdę zakręcony. Idzie siku w biurze i nie wraca przez 20 minut. Kiedy zaczynam podejrzewać, że miał ciężkie zatwardzenie, zjawia się szczęśliwy i oznajmia że się zgubił ale w końcu znalazł drogę. Porusza się zawsze tymi samymi ścieżkami, po hotelu, po Jeddah, po budowie i w biurze. Jeśli zboczy, traci orientację i nie wie gdzie jest. Odkłada rzeczy w to samo miejsce bo jeśli odłoży gdzie indziej (jak telefon, którego przez chwilę używał na budowie jako stopera) już tego nie znajdzie. Jest przygłuchy – nie słyszy co się mówi za jego plecami a nawet jak mówić wprost, trzeba głośno i wyraźnie ruszać ustami. I ślepy – to akurat zrozumiałe, stracił jedno oko, drugie wyraźnie osłabione. Nie widzi w nocy i ma bardzo wąski kąt widzenia. Tak więc praca z nim jest bardzo ciekawa. Nie da się nudzić. Ważne jednak, że jest dobry w tym co robi i nie jest upierdliwy. Jest pozytywny i wesoły.

Arun się rozchorował. W sumie się nie dziwię. Od czterech miesięcy nie miał dnia wolnego. 7 dni w tygodniu na maksymalnych obrotach od 6 do 21. Nie dojada, nie dosypia. To była kwestia czasu. Młody jest to jeszcze musi się wiele nauczyć. Najpierw zadbaj o siebie o potem praca.
Przez to teraz mam ciut więcej pracy, bo rutynowe czynności, które należały do niego, muszę wykonać sam. Nic wielkiego, nic trudnego. Ale przynajmniej nie będę się tak strasznie nudził.

Mahendran wrócił z urlopu „tacierzyńskiego”. Szczęśliwy aż promienieje. Jego żona urodziła bliźniaczki. Zdrowe, z apetytem i jak twierdzi ich tata, piękne. Nie wiem jak noworodek może być piękny. Ale niech mu będzie. Na szczęście nie kazał mi oglądać zdjęć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz