Arabia to
chyba, z tych które dotąd odwiedziłem, kraj z największym odsetkiem kierowców
bez zębów. Tylko, nie dlatego że ich już nie mają a dlatego, że im jeszcze nie
wyrosły. Nie wiem jak policja tutaj działa ale ilość dzieci za kierownicą
przeraża. Nie widzą co się dzieje przed maską bo ledwo czubek głowy wystaje nad
kierownicę, siąść wyżej nie mogą bo nie sięgną do pedałów. Głupota tego narodu
nie przestanie mnie szokować.
W nocy lało. I
to konkretnie. Nic nie usłyszałem, przespałem całą. Za to kiedy się obudziłem –
zdziwko. Miasto zalane. Bajora wody wszędzie, panika na drogach. Nie ma tu
kanalizacji deszczowej więc woda czeka aż zamieni się w parę i pójdzie w górę.
Trochę to zajmuje.
A w biurze od
rana szaleństwo. Przyjechaliśmy na budowę a tu dziesiątki ludzi biegają na
prawo i lewo z biurkami, meblami i komputerami. Nikogo, żeby spytać co się
dzieje. Nasze biurka zniknęły i nikt nam nie powiedział, gdzie je przeniesiono.
Zajęło nam dobre 40 minut zanim udało nam się namierzyć nasze klamoty i mniej
więcej zorientować w sytuacji. Koreańce postanowili zamienić dwa biura
miejscami. Szkoda tylko, że nie poinformowali o tym nikogo. Chłopacy z Filipin,
pracujący dla Hyundaia dowiedzieli się o przeprowadzce wczoraj o 19.30. My nie
mieliśmy tyle szczęścia. Po prostu przeniesiono nasze graty i musieliśmy sobie
ich sami szukać. Zresztą nie tylko my. Wielu gości snuje się dziś jak obłąkani lunatycy
w poszukiwaniu swojego biurka. Ze smutkiem i wyrazem zagubienia na twarzy jak
matki, które po bombardowaniu szukają swoich dzieci w zgliszczach.
Jaki jest powód
przeprowadzki? Nikt nie wie.
Dzień zaczął
się ciekawie i ciekawie się skończył. Po przerwie obiadowej mieliśmy mały
pożar. Po uruchomieniu dmuchawy, stało się coś, co spowodowało silny poślizg
pasków klinowych. Nie wiem co. Paski zaczęły dymić jak oszalałe aż się stopiły.
Zaczęły wyć syreny przeciwpożarowe, dymu było tyle, że nie było nic widać dalej
niż na 5 metrów. Syreny wyły dobre 20 minut ale żadna brygada przeciwpożarowa
się nie zjawiła. Gdyby to był poważniejszy pożar byłoby po wszystkim. Podobają
mi się reakcje ludzi w takich sytuacjach. Ogromna większość biega bez ładu i
składu w panice zamiast poczekać, ocenić sytuację i działać. Na szczęście
skończyło się na stopionych paskach klinowych i debatach do końca dnia na temat
„co było przyczyną”.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz